Jak często w życiu mamy do czynieniastereotypy? Tak, prawie codziennie, co godzinę. Są w naszych myślach, w naszej wiedzy, w zachowaniu i postawach - zarówno tych wokół nas, jak i nas samych.
Pamiętaj, jak często po prostu nie ma siłydzień roboczy, wykonując niezbędne prace domowe, a także załatwiając sprawy bliskich. Jak nie chcesz wstawać wcześnie rano, kiedy wszyscy jeszcze śpią, i gotować śniadanie dla całej rodziny, bo robi to „prawdziwa kobieta”… Staramy się jak najwięcej, chcemy usprawiedliwić „galopujący koń się zatrzyma” Niekrasowa, i i musimy być kruche i bezbronne. W końcu ile razy słyszałem - od mojej matki, teściowej, męża: prawdziwa kobieta to łagodna i kochająca istota, strażniczka ogniska domowego, wieczna kobiecość i tak dalej ...
Jeśli 100-150 lat temu najważniejsze byłowychowywanie dzieci i utrzymanie domu, teraz obowiązki, jakie społeczeństwo nakłada na kobietę, wcale się nie zmniejszyły. Wręcz przeciwnie. Wszakże teraz też oczekują od niej, że „prawdziwa kobieta” powinna być zadbana, wykształcona, profesjonalnie wyszkolona i niezależna. A co z rodziną? Jak często dochodzi do konfliktu postaw? Ciągle ... Weźmy na przykład sytuację, w której w rodzinie rodziców ceniono edukację i karierę. „Prawdziwa kobieta” musi wybrać dla siebie zawód, zdobyć dyplom, zająć się nauką.
Nieświadomie chłoniemy stereotypy innych ludzipodświadomie. Ale jeśli tylko spojrzymy w siebie, poznamy swoją duszę, zrozumiemy, jak połączone jest nasze myślenie, jak niewolni jesteśmy od zasłon na naszych oczach. A jeśli miłość do życia, chęć samorealizacji jest w nas nadal silna, możemy je usunąć. I zrozumieć, że w rzeczywistości prawdziwa kobieta to taka, która wie, jak być szczęśliwą i wolną. I że nie jest nikomu nic winna. Przyszła na ten świat, aby żyć własnym, niepowtarzalnym życiem. I nie być „idealną parą”, „najlepszą matką”, „posłuszną córką”… Tylko uświadamiając sobie to, możemy nauczyć się akceptować siebie - a zatem i innych - takimi, jakimi jesteśmy.