Studiując życie tej osoby, rozumiesz, żemasz do czynienia z niezwykłą osobą. Alexander Pivovarov i wszyscy jego krewni i przyjaciele są dla Kuzbasa fenomenem. I to nie są wielkie słowa. Być może ze wszystkich członków rodziny jest on najjaśniejszą osobowością, ale rodzice, brat i siostry, żony, mężowie, dzieci i wnuki - wszyscy są zjednoczeni w Panu i Mu służą.
Biografia
Przyszły pasterz urodził się w 1939 roku w mieścieBijsk, terytorium Ałtaju. Rodzina była pobożna i pobożna, Aleksander Pivovarov wraz z bratem i siostrami opiekował się i szanował swoich rodziców. Przed śmiercią ojciec wezwał matkę, aby zamieszkała z synem Aleksandrem, co zrobiła. W swoich pamiętnikach ksiądz powiedział, że zawdzięcza wszystko rodzicom za swój rozwój religijny.
Od dzieciństwa ojciec i matka uczyli dziecimódlcie się, pośćcie, czytajcie Ewangelię, Żywoty Świętych. W swoim mieście jego ojciec był osobą szanowaną wśród wierzących, często zapraszano go do czytania Psałterza nad zmarłymi, a następnie nagradzano go za swoją pracę wręczaniem ikon i książek. W ten sposób w domu pojawiło się wiele duchowej literatury. Z błogosławieństwem księdza rodzice kazali wszystkim dzieciom śpiewać w kościele przy kliros, a później te umiejętności pomogły im w życiu.
Seminarium duchowne
W wieku siedemnastu lat decyduje Aleksander Pivovarovwstąpić do seminarium duchownego w Odessie, ale nie został przyjęty ze względu na swój wiek. W tym czasie w ojczyźnie Aleksandra na rodzinę „poluje się” jako na chrześcijan, więc nie wraca do domu, lecz trafia do klasztoru, gdzie zostaje psalmistą. Rok później spełniło się jego marzenie: młody człowiek wstąpił do seminarium duchownego.
Przyszłemu pasterzowi łatwo jest tam studiować, ponieważ zod dzieciństwa zna na pamięć modlitwy, troparia, kontakion, całe nabożeństwo. Zostaje mianowany regentem dzieci, pomocnikiem bibliotekarza i otrzymuje wynagrodzenie. W tym czasie ta kwota wydaje się fantastyczna, a Aleksander pomaga rodzinie: wysyła pieniądze do domu, a głównie paczki z suszonymi owocami i ubraniami.
Kapłaństwo
W 1960 absolwenci Aleksandra Pivovarovaseminarium i za błogosławieństwem Władyki postanawia się ożenić. Rodzice znajdują dla syna pannę młodą z pobożnej rodziny, siostrzenicę miejscowego księdza, a przyszły arcykapłan wyjeżdża po nią do Nowosybirska. Następnie przypomniał początek życia rodzinnego jako szczęśliwe, beztroskie lata, kiedy pełnił funkcję czwartego kapłana, do którego obowiązków należało m.in. odprawianie nabożeństw, małżeństwo, chrzciny i tak dalej. Mieszkali w domu kościelnym w pobliżu stacji rzecznej. W chórze śpiewała żona ojca, matka Nina.
Według wspomnień matki Niny, ona, będącw ciąży, do ostatnich dni śpiewała w kliros, dlatego ich córka Angelina od dzieciństwa uwielbiała muzykę kościelną, a teraz służy jako regentka. Potem mają syna Włodzimierza, przyszłego arcykapłana, ojca sześciorga dzieci. Brat ojca Aleksandra, Borys, również zostaje pasterzem, starsza siostra Elena zostaje zakonnicą, a młodsza Tatiana służy jako regentka w Nowosybirsku.
Dzięki pracy duchowych dzieci ojca powstała strona internetowa z działem „Aleksander Pivovarov, biografia, rodzice, siostry, posługa, kazania, materiały wideo i audio” i wiele więcej.
Ostatni dzień życia
Jak to było, ostatni dzień ojca? Każdy pamięta inaczej, ale każdy rozumie, że nie można było temu zapobiec.
12 maja 2006 r. archiprezbiter Aleksander wraz ze swoim szoferem Galiną zginął w wypadku samochodowym. Jak się później okazało, w ostatnich godzinach ksiądz czytał Modlitewnik, obok niego leżała Ewangelia…
Ojciec Aleksander pracował dla stu księży iswoim przykładem pomagał otaczającym go ludziom. Gdziekolwiek został posłany do służby, życie kościelne zostało ożywione wszędzie. Dzięki jego staraniom odrodziła się katedra Przemienienia Pańskiego w Nowokuźniecku, otwarto seminarium duchowne na Syberii i wiele więcej.
A we wsi Atamanowo w kościele Wniebowzięcia Matki Bożejzdarzył się cud. Ikony zaczęły płynąć mirra, a wśród nich fotografia przedstawiająca Aleksandra Pivovarova. Oprawione zdjęcie było pokryte kropelkami i wydzielało zapach.
Wspaniałe są Twoje dzieła, o Panie...