Il nome della Rosa („Imię róży”) to książka, która stała siędebiut na polu literackim profesora Uniwersytetu Bolońskiego w semiotyce U. Eco. Powieść została po raz pierwszy opublikowana w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym w oryginalnym języku (włoskim). Kolejne dzieło autora, „Wahadło Foucaulta”, było równie udanym bestsellerem i ostatecznie wprowadziło autora w świat wielkiej literatury. Ale w tym artykule powtórzymy podsumowanie „Imienia róży”. Istnieją dwie wersje pochodzenia nazwy powieści. Historyk Umberto Eco odsyła nas do epoki debat pomiędzy nominalistami a realistami, którzy zastanawiali się, co by pozostało w imię róży, gdyby sam kwiat zniknął. Ale także tytuł powieści przywołuje aluzję z wątkiem miłosnym. Po stracie ukochanej bohater Adson nie może nawet płakać nad jej imieniem, ponieważ go nie zna.
Powieść - „matrioszka”
Praca „Imię róży” jest bardzo złożona,wieloaspektowy. Od samego wstępu autor konfrontuje czytelnika z możliwością, że wszystko, o czym przeczyta w tej książce, okaże się historyczną fałszywką. Pewien tłumacz w Pradze otrzymał w 1968 roku „Notatki ks. Adson Melksky”. Jest to książka po francusku wydana w połowie XIX wieku. Ale jest to także powtórzenie siedemnastowiecznego tekstu łacińskiego, który z kolei jest wydaniem rękopisu z końca XIV wieku. Rękopis wykonał mnich z Melku. Badania historyczne nad tożsamością średniowiecznego autora notatek oraz skrybów XVII i XIX wieku nie przyniosły żadnych rezultatów. W ten sposób autor powieści delikatnie skreśla streszczenie z wiarygodnych wydarzeń historycznych jego twórczości. Imię Róży jest pełne błędów dokumentalnych. I za to powieść jest krytykowana przez historyków akademickich. Ale o jakich wydarzeniach musimy wiedzieć, aby zrozumieć zawiłości fabuły?
Kontekst historyczny, w którym rozgrywa się powieść (podsumowanie)
„Imię róży” odsyła nas do miesiąca listopada tysiącatrzysta dwudziesty siódmy rok. W tym czasie Europą Zachodnią wstrząsały spory kościelne. Kuria papieska znajduje się w „niewoli w Awinionie”, pod piętą króla francuskiego. Jan Dwudziesty Drugi walczy na dwóch frontach. Z jednej strony konfrontuje się z cesarzem Świętego Cesarstwa Rzymskiego Ludwikiem IV Bawarskim, z drugiej walczy z własnymi sługami Kościoła. Franciszek z Asyżu, który położył podwaliny pod zakon Braci Mniejszych, opowiadał się za absolutnym ubóstwem. Zachęcał do porzucenia ziemskich bogactw, aby naśladować Chrystusa. Po śmierci Franciszka kuria papieska pogrążona w luksusie postanowiła wysłać swoich uczniów i wyznawców pod mury klasztorów. Spowodowało to rozłam w szeregach członków zakonu. Z niej wyłonili się franciszkanie-duchowiści, którzy nadal stali na pozycjach apostolskiego ubóstwa. Papież ogłosił ich heretykami i rozpoczęły się prześladowania. Cesarz wykorzystał to w swojej walce o inwestyturę i wspierał duchownych. W ten sposób stają się znaczącą siłą polityczną. W rezultacie strony przystąpiły do negocjacji. W nienazwanym klasztorze na pograniczu Sabaudii, Piemontu i Ligurii miała spotkać się delegacja franciszkanów wspierana przez cesarza i przedstawicieli papieża. W tym klasztorze rozgrywają się główne wydarzenia powieści. Przypomnijmy, że dyskusja o ubóstwie Chrystusa i Jego Kościoła to tylko ekran, za którym kryją się napięte intrygi polityczne.
Detektyw historyczny
Uczony czytelnik na pewno złapie połączenie.Powieść Eco z opowiadaniami Conana Doyle'a. Aby to zrobić, wystarczy znać jego podsumowanie. „Imię róży” pojawia się przed nami jako najstaranniejsze notatki Adsona. To od razu rodzi aluzję do doktora Watsona, który szczegółowo opisał śledztwo swojego przyjaciela Sherlocka Holmesa. Oczywiście obaj bohaterowie powieści to mnisi. Wilhelm z Baskerville, którego mała ojczyzna każe nam przypomnieć historię Conana Doyle'a o złowrogim psie na wrzosowiskach, przybył do klasztoru benedyktynów w imieniu cesarza, aby przygotować spotkanie duchowe z przedstawicielami kurii papieskiej. Ale gdy tylko on i nowicjusz Adson Melksky zbliżyli się do klasztoru, wydarzenia zaczęły rozwijać się tak szybko, że zepchnęły na dalszy plan spór o ubóstwo apostołów i Kościoła. Akcja powieści rozgrywa się na przestrzeni jednego tygodnia. Tajemnicze morderstwa, które następują po sobie, cały czas trzymają czytelnika w napięciu. Wilhelm, dyplomata, błyskotliwy teolog i, o czym świadczy jego rozmowa z Bernardem Guy, byłym inkwizytorem, zgłosił się na ochotnika, aby znaleźć sprawcę wszystkich tych zgonów. „Imię róży” to powieść detektywistyczna według gatunku.
Jak dyplomata zostaje śledczym
Do klasztoru benedyktynów, gdzie miałaodbędzie się spotkanie dwóch delegacji, franciszkanin Wilhelm z Baskerville i nowicjusz Adson Melksky przybędą na kilka dni przed rozpoczęciem sporu. W jej trakcie strony miały wypowiedzieć się na temat biedy Kościoła jako dziedzica Chrystusa oraz omówić możliwość wizyty na tronie papieskim w Awinionie generała duchownych Michała z Tsesenskiego. Ale dopiero zbliżając się do bram klasztoru, główni bohaterowie spotykają mnichów, którzy wybiegli w poszukiwaniu zbiegłej klaczy. Tutaj Wilhelm zaskakuje wszystkich swoją „metodą dedukcyjną” (kolejne odniesienie Umberto Eco do Conana Doyle'a), opisując konia i wskazując lokalizację zwierzęcia. Opat klasztoru Abbon, poruszony głębokim umysłem franciszkanina, prosi go, aby zajął się sprawą dziwnej śmierci, która wydarzyła się w murach klasztoru. Na dnie urwiska znaleziono ciało Adelmy. Wyglądało na to, że został wyrzucony przez okno wieży nad przepaścią, zwanej Świątynią. Abbon daje do zrozumienia, że wie coś o okolicznościach śmierci rysownika Adelma, ale jest związany przysięgą tajemnicy spowiedzi. Ale daje Williamowi możliwość zbadania i przesłuchania wszystkich mnichów w celu zidentyfikowania zabójcy.
Khramina
Abbon pozwolił badaczowi zbadać wszystkie zakamarkikrużganek, z wyjątkiem biblioteki. Zajmowała trzecie, górne piętro ogromnej wieży Khramina. Biblioteka miała sławę największego księgozbioru w Europie. Został zbudowany jak labirynt. Tylko bibliotekarz Malachiasz i jego asystent Berengar mieli do niego dostęp. Drugie piętro Khramina zajmowało skryptorium, w którym pracowali skrybowie i ilustratorzy, z których jednym był zmarły Adelm. Po przeprowadzeniu analizy dedukcyjnej Wilhelm doszedł do wniosku, że nikt nie zabił rysownika, ale on sam skoczył z wysokiego muru klasztornego, a jego ciało zostało uniesione przez osuwisko pod murami Khraminy. Ale to nie koniec powieści i jej podsumowania. Imię Róży utrzymuje czytelnika w ciągłym napięciu. Następnego ranka znaleziono kolejne zwłoki. Trudno to nazwać samobójstwem: z beczki ze świńską krwią wystawało ciało zwolennika nauk Arystotelesa Wenancjusza (zbliżało się Boże Narodzenie, a mnisi ubijali bydło na kiełbasy). Ofiara pracowała również w skryptorium. I to sprawiło, że Wilhelm zwrócił większą uwagę na tajemniczą bibliotekę. Zagadka labiryntu zaczęła go interesować po odmowie Malachiasza. Własnoręcznie decydował, czy przekazać księgę zakonnikowi, który o nią poprosił, powołując się na fakt, że w repozytorium znajduje się wiele rękopisów heretyckich i pogańskich.
Skryptorium
Nieprzyjęcie do biblioteki, którastanie się centrum intrygi opowieści powieści „Imię róży”, bohaterowie Wilhelm i Adson spędzają dużo czasu na drugim piętrze Świątyni. Rozmawiając z młodym skrybą Bentsi, śledczy dowiaduje się, że w skryptorium dwie strony milczą, ale mimo to zaciekle się sprzeciwiają. Młodzi mnisi są zawsze gotowi do śmiechu, podczas gdy starsi mnisi uważają zabawę za niedopuszczalny grzech. Liderem tej partii jest ślepy mnich Jorge, który uchodzi za świętego i prawego człowieka. Jest przytłoczony eschatologicznymi oczekiwaniami nadejścia Antychrysta i końca czasów. Ale rysownik Adelm tak umiejętnie przedstawił zabawne bestiariusze, że jego towarzysze nie mogli powstrzymać się od śmiechu. Bentius wyjawił, że na dwa dni przed śmiercią ilustratora cicha konfrontacja w skryptorium przerodziła się w słowną potyczkę. Chodziło o dopuszczalność obrazu śmieszności w tekstach teologicznych. Umberto Eco wykorzystuje tę debatę, aby rozwikłać tajemnicę: w bibliotece znajduje się książka, która może rozwiązać spór na korzyść mistrzów zabawy. Berenguer przepuścił istnienie pracy, co wiązało się ze słowami „granica Afryki”.
Zgony powiązane jednym logicznym wątkiem
Imię róży to powieść postmodernistyczna.Autor pod postacią Wilhelma z Baskerville subtelnie parodiuje Sherlocka Holmesa. Ale w przeciwieństwie do londyńskiego detektywa, średniowieczny śledczy nie nadąża za wydarzeniami. Nie może zapobiec przestępczości, a morderstwa następują jedno po drugim. I w tym widzimy aluzję do „Dziesięć małych Indian” Agathy Christie. Ale wszystkie te morderstwa, w taki czy inny sposób, są związane z tajemniczą księgą. Wilhelm poznaje szczegóły samobójstwa Adelma. Berengar namówił go na związek sodomitów, obiecując w zamian za pewną przysługę, którą mógłby pełnić jako pomocnik bibliotekarza. Ale kreślarz nie mógł znieść powagi grzechu i pobiegł wyspowiadać się. A ponieważ nieugięty Jorge był spowiednikiem, Adelm nie mógł ulżyć swojej duszy iw rozpaczy odebrał sobie życie. Przesłuchanie Berengara nie zadziałało: zniknął. Czując, że wszystkie wydarzenia w skryptorium są związane z książką, Wilhelm i Adson nocą penetrują Świątynię, korzystając z podziemnego przejścia, o którym się dowiedzieli, szpiegując pomocnika bibliotekarza. Ale biblioteka okazała się skomplikowanym labiryntem. Bohaterowie ledwo znaleźli wyjście, doświadczyli działania różnego rodzaju pułapek: luster, lamp z odurzającym olejem itp. Zaginiony Berengar został znaleziony martwy w basenie. Lekarz klasztorny Severin pokazuje Wilhelmowi dziwne czarne ślady na palcach i języku zmarłego. Te same znaleziono wcześniej w Wenancjuszu. Severin powiedział również, że zgubił fiolkę z bardzo trującą substancją.
Wielka polityka
Wraz z przybyciem dwóch delegacji do klasztorurównolegle z kryminałem zaczyna się rozwijać „polityczna” linia fabuły książki „Imię róży”. Powieść pełna jest historycznych wad. Tak więc inkwizytor Bernard Guy, przybywający z misją dyplomatyczną, zaczyna badać nie heretyckie błędy, ale przestępstwa kryminalne - morderstwa w murach klasztoru. Autor powieści zanurza czytelnika w perypetie dysput teologicznych. Tymczasem Wilhelm i Adson po raz drugi wchodzą do biblioteki i studiują plan labiryntu. Odnajdują także „granicę Afryki” - szczelnie zamknięty sekretny pokój. Tymczasem Bernard Guy prowadzi śledztwo w sprawie morderstw metodami nietypowymi dla siebie, sądząc po źródłach historycznych. Aresztuje i oskarża pomocnika lekarza, byłego dolchińskiego Baltazara i żebraczkę, która przybyła do klasztoru, by sprzedać swoje ciało za resztki z refektarza, za czary. Spór naukowy między przedstawicielami kurii i duchownymi przeradza się w trywialną walkę. Ale autor powieści ponownie wyprowadza czytelnika z płaszczyzny teologii w ekscytujący gatunek kryminału.
Narzędzie zbrodni
Kiedy Wilhelm obserwował walkę, przyszedł Severin.Powiedział, że znalazł dziwną książkę w swoim szpitalu. Oczywiście to ten, który Berengar przyniósł z biblioteki, ponieważ jego ciało znaleziono w łaźni niedaleko szpitala. Ale Wilhelma nie może zabraknąć i po chwili wszyscy są wstrząśnięci wiadomością o śmierci lekarza. Czaszka Severina została złamana, a piwnica Remigius została schwytana na miejscu zbrodni. Twierdzi, że znalazł lekarza już martwego. Ale Bentius, bardzo bystry młody mnich, powiedział Wilhelmowi, że najpierw przyszedł do ambulatorium, a potem obserwował wchodzących. Jest pewien, że bibliotekarz Malachiasz był tutaj i gdzieś się ukrył, a potem zmieszał się z tłumem. Zdając sobie sprawę, że zabójca lekarza nie zdążył jeszcze wyjąć księgi, którą przyniósł tu Berengar, Wilhelm przegląda wszystkie zeszyty w ambulatorium. Przeocza jednak, że kilka tekstów rękopisów można połączyć w jeden tom. Dlatego bardziej bystry Bentius dostaje książkę. Powieść „Imię róży” nie na próżno nazywa się recenzjami czytelników bardzo wieloaspektowymi. Fabuła ponownie przenosi czytelnika na płaszczyznę wielkiej polityki. Okazuje się, że Bernard Guy przybył do klasztoru w tajnym celu zakłócenia negocjacji. W tym celu wykorzystał morderstwa, które spadły na klasztor. Oskarża byłego Dolchińczyka o zbrodnie, twierdząc, że Balthazar podziela heretyckie poglądy spirituals. W ten sposób wszyscy ponoszą część winy.
Rozwiązanie zagadki tajemniczej księgi i serii morderstw
Bentius przekazał tom Malachiaszowi, nawet go nie otwierając,zaproponowano mu stanowisko asystenta bibliotekarza. I to uratowało mu życie. Ponieważ strony księgi były przesiąknięte trucizną. Malachiasz też odczuł jego działanie na sobie – zmarł w konwulsjach zaraz podczas mszy. Jego język i koniuszki palców były czarne. Ale wtedy Abbon wzywa do siebie Williama i stanowczo ogłasza, że następnego ranka musi opuścić klasztor. Opat jest pewien, że przyczyną zabójstw było wyrównanie rachunków między sodomitami. Ale franciszkanin śledczy mnich nie podda się. W końcu był już bliski rozwiązania zagadki. Odgadł klucz, który otwierał pokój Africa's Reach. A szóstej nocy pobytu w klasztorze Wilhelm i Adson ponownie wchodzą do biblioteki. „Imię róży” to powieść Umberto Eco, której narracja czasem płynie powoli, jak spokojna rzeka, potem rozwija się szybko, jak thriller. W sekretnym pokoju niewidomy Jorge czeka już na nieproszonych gości. W jego rękach jest ta sama książka – jedyny zaginiony egzemplarz dzieła Arystotelesa „O śmiechu”, druga część „Poetyki”. Ten „szary kardynał”, który trzymał w posłuszeństwie wszystkich, łącznie z opatem, będąc jeszcze widzianym, nasączył trucizną strony nienawidzonej przez siebie księgi, aby nikt nie mógł jej przeczytać. Arystoteles cieszył się wielkim szacunkiem wśród teologów w średniowieczu. Jorge obawiał się, że jeśli taki autorytet potwierdzi śmiech, to cały system jego wartości, które uważał za jedyne chrześcijańskie, upadnie. W tym celu zwabił opata w kamienną pułapkę i złamał mechanizm otwierający drzwi. Niewidomy mnich zaprasza Wilhelma do przeczytania księgi. Ale dowiedziawszy się, że zna sekret liści nasiąkniętych trucizną, sam zaczyna je wchłaniać. Wilhelm usiłuje odebrać staruszkowi książkę, ale ten, doskonale orientując się w labiryncie, ucieka. A kiedy go wyprzedzają, wyciąga lampę i rzuca ją w rzędy książek. Rozlany olej natychmiast ogarnia płonące pergaminy. Wilhelm i Adson cudem uciekają z miejsca pożaru. Płomień z Khraminy przenosi się do innych budynków. Trzy dni później na miejscu najbogatszego klasztoru pozostały tylko dymiące ruiny.
Czy w postmodernistycznym piśmie istnieje moralność?
Humor, aluzje i nawiązania do innych pracliteratura, fabuła detektywistyczna, nałożona na kontekst historyczny początku XIV wieku - to nie wszystkie „żetony”, którymi przyciąga czytelnika „Imię róży”. Analiza tej pracy pozwala sądzić, że za pozorną rozrywką kryje się głębokie znaczenie. Bohaterem wcale nie jest William z Canterbury, a już na pewno nie skromny autor notatek, Adson. Jest to Słowo, które niektórzy próbują ujawnić, a inni zagłuszyć. Problem wewnętrznej wolności podnosi autor i na nowo interpretuje. Kalejdoskop cytatów ze słynnych dzieł na kartach powieści sprawia, że uczony czytelnik niejednokrotnie się uśmiecha. Ale obok dowcipnych sylogizmów spotykamy też sformułowanie ważniejszego problemu. Ta idea tolerancji, umiejętność szanowania uniwersalnego świata drugiej osoby. Kwestia wolności słowa, prawdy, którą trzeba „głosić z dachów”, przeciwstawia się idei racji w ostateczności, próbuje narzucić swój punkt widzenia nie przekonaniem, ale siłą. W naszych czasach, kiedy okrucieństwa ISIS ogłaszają europejskie wartości jako niedopuszczalną herezję, ta powieść wydaje się jeszcze bardziej istotna.
„Notatki na marginesie Imienia Róży”
Po opublikowaniu powieści w ciągu kilku miesięcy stało siębestseller. Czytelnicy po prostu zasypali autora „Imienia róży” listami z pytaniami o książkę. Dlatego w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym trzecim U. Eco wpuścił ciekawskich do swojego „kreatywnego laboratorium”. „Notatki na marginesach Imienia Róży” są napisane dowcipnie i zabawnie. W nich autor bestsellerów ujawnia tajemnice udanej powieści. Sześć lat po wydaniu powieści zaczęto filmować Imię róży. Reżyser Jean-Jacques Annaud zaangażował w kręcenie słynnych aktorów. Sean Connery umiejętnie zagrał rolę Williama z Baskerville. Młody, ale bardzo utalentowany aktor Christian Slater odrodził się jako Adson. Film odniósł wielki sukces kasowy, uzasadnił inwestycję w niego i zdobył liczne nagrody w konkursach filmowych. Ale sam Eco był bardzo niezadowolony z tej adaptacji. Uważał, że scenarzysta znacznie uprościł swoją pracę, czyniąc ją wytworem kultury masowej. Od tego czasu odmawia wszystkim reżyserom, którzy prosili o możliwość sfilmowania jego dzieł.