Pisarz Peter Boole, autor bestselleróww 1963 i stał się literackim głównym źródłem tego filmu, był satyrykiem. Umiejętnie i posługując się różnymi mistrzowskimi technikami zamaskował swoją złośliwą i odkrywczą twórczość jak zwykłą powieść science fiction. Dlaczego on to zrobił? Aby oczywiście poszerzyć krąg jej czytelników.
Moda na fikcję
Lata sześćdziesiąte to czas pisarzy science fiction.I w ZSRR, w USA iw wielu innych krajach. A Peter Buhl, Kurt Vonnegut, bracia Strugacki, Azik Azimow i wielu innych wybitnych pisarzy tego czasu wkładają w swoje dzieła całą duszę, starają się uczynić ludzkość lepszą i milszą. W rzeczywistości fikcja jest dla nich gatunkową „słodką skorupką” na gorzką pigułkę moralną, której inaczej nie da się nakarmić masowemu czytelnikowi. Pisarz osiąga więc dwa główne cele. Najpierw stara się „zapylać” swoimi myślami i pomysłami jak najwięcej ludzi. Po drugie, potencjał komercyjny jest ważny zarówno dla wydawców, jak i dla samego autora – tantiemy i sława zależą od nakładu. A teraz powieść Petera Boole'a „Planeta małp” zostaje przedstawiona czytelnikowi. Recenzje nie trwały długo, a fabuła wydawała się tak fascynująca, że sam poprosił o ekran filmowy. Hollywood zareagowało po pięciu latach.
Chwalebne czasy, późne lata 60.
Wróćmy mentalnie do 1968 roku.Dziś niewiele dzieci marzy o zostaniu astronautą, ale wtedy, bez względu na to, o które z dzieci pytasz, bez względu na płeć (Tereshkova już poleciała na orbitę, a uśmiech Gagarina gościł na okładkach czasopism na całym świecie od siedmiu lat). lat), wszyscy zachwycali się przestrzenią.
Amerykanie jeszcze nie wylądowali na Księżycu, ale poza tymkontynuował. Przy całym tym triumfie techniki i postępu naukowego psychologicznie przeciętny mieszkaniec Ziemi pozostał (tak jak jest dzisiaj) na poziomie średniowiecznym. Gigantyczne Stratofortress B-52 i mniejsze samoloty zaorały dżungle Wietnamu, krew Arabów i Żydów przelana na Bliskim Wschodzie, a w Afryce miały miejsce wydarzenia, które w ogóle nie mówiły o postępie humanizmu. Przywódcy mocarstw od czasu do czasu uśmiechali się radośnie, ściskając sobie prawą rękę w międzynarodowych negocjacjach, aw lewej ostrożnie trzymali za uchwyty „nuklearnych walizek”.
Nieumyci hipisi, dmuchając „ławice”, opowiadali się za porzuceniem cywilizacji na rzecz naturalnych, „przyjaznych środowisku” relacji międzyludzkich.
Ludzie żyjący czasem pod koniec lat sześćdziesiątychpojawiła się opinia, że porównanie ze średniowieczem jest nadal zbyt pochlebne dla ludzkości. Pitekantropus z pociskiem nuklearnym pod pachą to bardziej realistyczna metafora. A potem ukazał się film „Planeta małp”.
Pierwsza „Planeta”
W tym roku miało miejsce wiele światowych premier.arcydzieła filmowe. George Romero wyreżyserował Noc żywych trupów, Pier Paolo Pasolini wyreżyserował Twierdzenie, Polański wyreżyserował Dziecko Rosemary. Było też wiele innych obrazów, które wzbudziły poruszenie wśród krytyków i widzów. Film „Planeta małp” również nie pozostał niezauważony. Opinie o nim były różne. Ci, którzy czytali powieść Boulle'a, byli najczęściej niezadowoleni z faktu, że fabuła została mocno skrócona, a czasami zmieniona. Podobne zarzuty można jednak skierować do każdego reżysera, który podjął się adaptacji obszernego dzieła literackiego (np. Bondarczuka, który w tym samym 1968 roku zakończył zdjęcia do Wojny i pokoju). „Co chcesz zrobić, jeśli wszystkie zdarzenia muszą zmieścić się w dwucyfrowej lub, w skrajnych przypadkach, trzycyfrowej liczbie minut czasu ekranowego?” - Chciałbym zapytać takich krytyków.
Składniki sukcesu
Blockbuster miał odnieść sukces.Łączył w sobie główne składniki udanego filmu. Wyrafinowanego widza zafascynowały te wszystkie „wskazówki i półwskazówki” łączące kolizje fabuły z prawdziwym współczesnym życiem. Prostsze osoby lubiły przyglądać się zawiłościom narracji i naprawdę są interesujące. Dzisiejsze efekty specjalne od konesera operatorskiego wywołają krzywy uśmiech. Maski są proste, sceny z tłumem nie są aż tak masywne, a wszelkiego rodzaju eksplozje i „grzyby” sprawią, że będzie teraz znacznie gorzej, nawet w 3D z dźwiękiem Dolby Surround grzmiącym z różnych systemów głośnikowych. Mało kto myśli o tym, jak trudno było aktorom (a tylko bardzo dobrzy byli pod wrażeniem zdjęć) odgrywać role z niewielką lub bez wyrazu twarzy. W filmie występują Keri Russell, Gary Oldman, Jason Clarke, Andy Serkis, Toby Kebbell i wiele innych gwiazd pierwszej wielkości amerykańskiego kina lat 60.
Fabuła
Fantastyczna historia, która złożyła się na głównąfabułę można ogólnie streścić dość krótko. Statek kosmiczny rozbija się na nieznanej planecie. Oczywiście wszyscy Ziemianie to Amerykanie. Wydaje się, że miejsce przymusowego lądowania jest opustoszałe, ale za zewnętrzną niezamieszkaniem kryje się straszna rzeczywistość. Żyją tu humanoidy i naczelne, a ci drudzy gnębią tych pierwszych. Ta planeta małp pełni rolę najprostszego modelu społeczeństwa totalitarnego, którego podstawą społeczną jest rasowa (a być może biologiczna) dominacja jednego gatunku mieszkańców nad innymi. Ludzie trzymani są w zagrodach jak zwierzęta. Istnieje pewna analogia z nazistowskimi Niemcami lub reżimem apartheidu.
Ten stan rzeczy powinien dezorientować ludzi.przyszłość. Rażące pogwałcenie praw elementarnych oburza dziś kinomana, tak jak miało to miejsce w 1968 roku. Ale jeśli coś takiego wydarzy się w prawdziwym życiu... Tymczasem Taylor i reszta załogi statku kosmicznego przystępują do walki o prawa człowieka.
Seriale i sequele
Zawsze tak było, gdy udany pojawia się wkomercyjnie praca przedsiębiorców ze świata show-biznesu miała chęć przedłużenia okresu opłacalności i wydobycia wszystkiego z kopalni złota bez śladu, do ostatniego ziarna. Jednocześnie wartość artystyczna i główna idea często odgrywały rolę drugorzędną. Tak stało się z serialem „Planeta małp”. Opinie o nim przez widzów w 1974 roku wahały się od entuzjastycznych do skrajnie sceptycznych. Makijaż i maski okazały się gorsze niż w filmie o tej samej nazwie, fabuła była rozciągnięta (co zrozumiałe, planowali nakręcić wiele odcinków). Niewiele pozostałości po literackim źródle. Imiona bohaterów i same małpy, to wszystko. A potem wszystko jest moletowane, dobrzy ludzie walczą ze złymi małpami z kilkoma zwrotami akcji.
Razem filmy-kontynuacje na temat „małpy”było ich pięć i nazywali się inaczej: „Pożegnanie…”, „Pod planetą…”, „Lot”, „Podbój” i „Bitwa”. I to nie licząc wspomnianego serialu i „Rebellion” w reżyserii Ruperta Wyatta. „Planeta małp”, której recenzje stały się bardziej powściągliwe w miarę powielania obrazów, stała się znakiem towarowym ze wszystkimi cechami franchisingu.
Remake został wyreżyserowany przez Tima Burtona.Swoim filmem nie powiedział nic nowego. Wyszło gorzej niż dotychczas, reżyser całkowicie zrezygnował ze wszystkiego, co tak przyciągało czytelnika do powieści fantasy „Planeta małp”. Recenzje o filmie, które można warunkowo zaliczyć do pozytywnych, pochodziły wyłącznie od nastolatków, do których adresowana była wówczas nowa wersja.
Pomysł na kontynuację
Od czasu wypróbowania ostatniej adaptacji filmowejod tego czasu minęło wiele lat. Co dziwne, koneserzy pierwszego filmu i współczesnego science fiction nie poszli w zapomnienie, w przeciwieństwie do wielu wyraźnie przestarzałych przykładów gatunku z lat czterdziestych, pięćdziesiątych czy sześćdziesiątych. Na przykład „Odyseja kosmiczna” wygląda dziś trochę nudno, zwłaszcza w scenach, które szokowały ich nowinką technologiczną w momencie ich pierwszego użycia.
Problem konfliktów międzycywilizacyjnych wostatnie dziesięciolecia nie straciły na aktualności. Wojny i interwencje na rzecz świata zachodniego są na razie stosunkowo bezbolesne, ale ujawniają też różnice w poglądach przedstawicieli tzw. „cywilizowanego świata zachodniego” i mieszkańców krajów poddanych agresji.
Fantastyczna bitwa między ludźmi a małpamistał się podstawą fabuły kontynuacji starego filmu „Planeta małp – rewolucja” (2014). Recenzje na ten temat są nie mniej sprzeczne niż w pierwszej części, nakręconej czterdzieści sześć lat temu.
Jak rozwijają się wydarzenia w sequelu
Dziesięć lat po tajemniczej epidemiichoroba, która pochłonęła życie większości ludzkiej populacji, sytuacja na planecie jest przedwojenna. Małpy wykorzystały wytchnienie, aby zwiększyć swoją siłę, nastąpiła modyfikacja genetyczna, a ich liczebność dramatycznie wzrosła. Warunki pokoju, do jakich doszli mieszkańcy podzielonego społeczeństwa, odległego w przestrzeni, przestają odpowiadać naczelnym. Działają w bardzo ludzki sposób. Jest tylko jedna możliwa reakcja na zmianę równowagi, małpy przygotowują się do ataku. I wkrótce realizują agresywne plany.
Sędziwy Andy Serkis, który grał w pierwszym filmie Cezara, pojawia się na ekranie w tej samej roli. W drugiej części (kontynuacja) nie ma już aktorów „pierwszego wezwania”.
Nowa „Planeta”
Więc cele są jasne, zdecydowali w Hollywood, zadaniapostanowili więc do pracy, tova ... przepraszam, panowie. Temat jest istotny, tu i tam na naszej planecie powstały rewolucje o różnych romantyczno-botanicznych lub częściej kolorowych nazwach. Albo muszą jeszcze wybuchnąć. Dlaczego nie przeszkadzać starym dobrym (lub nie tak) sprawdzonym małpom człekokształtnym? Czy można wstrząsnąć kruchą filmową koegzystencją, do której po długich konfliktach doszli bohaterowie filmu „Planeta małp”? Tam też musi nastąpić rewolucja. I zaczęło się.
Wynik
Opisz wszystkie zwroty akcji fabuły nowego hitu- to jest to samo, co przed rozpoczęciem filmu detektywistycznego, aby powiedzieć publiczności, że zabójca jest szoferem. Poza tym, jeśli na ekranie jest dużo wydarzeń, tak jak w przypadku filmu „Planeta małp: Rewolucja”. Recenzje, i to te najbardziej niemiłe, po prostu spalą autora takiej recenzji. Premiera odbyła się całkiem niedawno, 14 lipca (mamy 17), i nie wszyscy mieli czas na obejrzenie tego kolejnego amerykańskiego filmowego arcydzieła. Bez wątpienia fani fantastycznego gatunku byli – i będą – w czołówce kolejek do kasy. Być może jednak film zainteresuje również innych kinomanów. Muszą przynajmniej z grubsza wyobrazić sobie, jaki spektakl ich czeka.
Film jest umiarkowanie bogaty w efekty specjalneprodukcja komputerów. To w pewnym stopniu przybliża moment, w którym aktorzy zaczną odgrywać drugorzędne role w ekranowej narracji, by ostatecznie ustąpić miejsca wymyślonym przez twórców potworom. Sztuka jest odpowiednia do epoki technologicznej. Być może kino przyszłości będzie jak gra komputerowa ożywiona, już zagrana, zmontowana i starannie zmontowana dla lepszej rozrywki. Rzeczywiście, trudno jest naśladować wewnętrzne uczucia bohatera, jeśli ma na twarzy maskę, jak w przeboju „Planeta małp” (2014). Recenzje tych, którzy już go oglądali, są generalnie pozytywne, jest w nich miejsce zarówno na doskonały dźwięk, jak i uważne studiowanie detali. Z reguły nie widzieli pierwszej adaptacji filmowej.