Rosyjski artysta Wasilij Vereshchagin nigdy nie byłna korzyść władców. Jest to zrozumiałe: zamiast przedstawiać sceny bitewne w stylu pałacowym, gdzie do bitwy pędzą entuzjastyczni żołnierze w nowych mundurach, a sprytni generałowie paradują na dobrze odżywionych koniach, namalował cierpienie, zniszczenia, rany i śmierć. Artysta jako żołnierz zawodowy trafił do Turkiestanu w 1867 roku. Cesarska Rosja zajmowała tam tylko terytoria i „pacyfikowała” miejscowe ludy, więc Vereshchagin widział wystarczająco dużo zwłok. Jego odpowiedzią na konflikt zbrojny jako taki był obraz „Apoteoza wojny”.
Uważa się, że obraz został zainspirowanybezlitosne stłumienie powstania ujgurskiego w zachodnich Chinach. Według innej wersji inspiracją były opowieści o tym, jak władca Kaszgaru stracił tysiące ludzi i umieścił ich czaszki w piramidach. Wśród nich był europejski podróżnik, którego głowa zwieńczyła szczyt tego strasznego kopca. Początkowo obraz „Apoteoza wojny” nosił tytuł „Triumf Tamerlana”, ale okrągłe ślady po kulach w czaszkach nieuchronnie przenosiły spostrzegawczego widza w późniejsze czasy. Dodatkowo iluzję średniowiecza rozwiał napis wykonany przez artystę na ramie: „Dedykowany wszystkim wielkim zdobywcom - przeszłości, teraźniejszości i przyszłości”.
„Apoteoza wojny” wywarła na nich przygnębiające wrażeniepubliczność z wyższych sfer w Rosji i za granicą. Dwór cesarski uznał ten i inne obrazy bitewne artysty za zniesławiające armię rosyjską, a jeden generał z Prus nawet namówił Aleksandra II do spalenia wszystkich obrazów Vereshchagina o wojnie, ponieważ mają one „najbardziej zgubny wpływ”. Z tego powodu prace mistrza nie zostały sprzedane, tylko prywatny mecenas sztuki Trietiakow kupił kilka płócien z serii turkiestankiej.
Obraz „Apoteoza wojny” przedstawia kopiec zludzkie czaszki na tle spalonego stepu. Ruiny miasta w tle i szkielety spalonych drzew dopełniają widok zniszczenia, spustoszenia, śmierci. Bezchmurne, lśniące błękitne niebo tylko potęguje przygnębiające wrażenie płótna. Żółta kolorystyka, w jakiej wykonana jest praca, i czarny wron krążący nad stosem czaszek, sprawiają, że czujemy trujący zapach emanujący pod palącym słońcem. Dlatego obraz postrzegany jest jako alegoria wojny, jakiejkolwiek wojny poza czasem i przestrzenią.
To nie jedyne płótno o okropnościach wojskowychczas, który napisał Vereshchagin. „Apoteozą wojny” można też nazwać jego drugim obrazem, który pojawił się nieco później, kiedy artysta odbył podróż do Indii. W tym czasie brytyjscy kolonialiści brutalnie stłumili powstanie Sepoy. Aby szydzić z hinduskich wierzeń o rozsypywaniu popiołów nad świętą rzeką Ganges, przywiązali kilku buntowników do armat i zastrzelili ich ładunkami prochowymi. Obraz „Angielska egzekucja w Indiach” został sprzedany w Nowym Jorku osobie prywatnej na aukcji i od tego czasu jego ślad zniknął.
Niestety, współczesny człowiek jest do tego przyzwyczajonyprzemoc i śmierć, które zdarzają się każdego dnia na całym świecie, że masakry już nikogo nie dziwią. Aby stworzyć „Apoteozę wojny”, Vereshchagin miał tylko kilka czaszek, które przedstawiał z różnych perspektyw. Jednak w Kambodży Czerwoni Khmerzy odtworzyli to, co namalował artysta. Vereshchagin nie wiedział, że aby piramida ludzkich głów była stabilna, czaszki muszą być pozbawione dolnej szczęki. Jednak przerażające realia XX wieku sprawiają, że wszyscy jesteśmy smutnymi „ekspertami” w tej materii.